piątek, 6 lutego 2015

Damn, you look amazing. #1

Siedziałam spokojnie oglądając jakieś pierdoły i jedząc dietetyczny jogurt. Jakiś czas później do domu z pracy wróciła mama. Od kiedy wyjechał tata jedziemy na wyższych obrotach.
-Nie mam siły dzisiaj nic gotować. Może pizza?- zaśmiała się bo było oczywiste, że to tylko pytanie retoryczne. Kocham pizze.
-Znalazłam nową pizzerie gdzieś niedaleko. Mam numer. Co o tym myślisz?-skinęłam głową. Zamówiłyśmy pizze z kurczakiem i około 30min później zadzwonił dzwonek do drzwi. Szybko zgramoliłam się z kanapy i poszłam otworzyć. Otworzyłam, a jak zobaczyłam osobę po drugiej stronie drzwi zamurowało mnie. Przede mną stał obiekt moich westchnień. Dean.
-Ymm hej. Przywiozłem pizze. 40zł.- powiedział, a ja w duchu odetchnęłam że odezwał się pierwszy. Wzięłam głęboki oddech i podałam mu odliczoną kwotę. W sumie nie mam czemu się przejmować. Wyglądam dziś ok, a pozatym on pewnie i tak nie wie kim w ogóle jestem.
-ok. Dzięki... A to twoja pizza. Smacznego.-uśmiechnął się co odwzajemniłam i poddał mi kartonowe pudełko. Chwyciłam wolną ręką klamkę do drzwi i chciałam zamykać gdy znów usłyszałam jego słodki głos.
-chodzimy do tej samej szkoły prawda?
-yhym tak.-uśmiechnęłam się. Moja nieśmiałość powoli znikała. 
-wiedziałem. Co byś powiedziała żebyśmy wyskoczyli kiedyś na jakiś spacer czy coś? - o kurwa
-yyym jasne, czemu nie.-udawałam, że to nic nadzwyczajnego.
-wpadne po ciebie jutro o 14 ok ?
-ok. Do zobaczenia więc.-uśmiechnęłam się i pomachałam mu ręką na porzegnanie, gdy już kierował się w stronę windy.
-Jade?-usłyszałam za plecami
-Tak?-odpowiedziałam 
-Tylko się upewniałem czy naprawde tak się nazywasz.- puścił mi oczko i wsiadł do windy. Zamknęłam drzwi. Czy to naprawdę wszystko się wydarzyło? Omg.
Szybko pobiegłam do mamy jej opowiedzieć i z niecierpliwością wyczekiwałam jutra.

Następnego dnia obudziłam się zupełnie skołowana. W głowie pojawiały mi się milony powodów, dla których nie powinnam iść. To moja pierwsza randka, nie mogę zawalić. Tym bardziej, że chodzi o niego. Telefon zawibrował sygnalizując nową wiadomość. Na ekranie pojawiła się wiadomość od Mer.
"IDZIESZ!". Uśmiechnęłam się sama do siebie, bo oczywiste było o co chodzi. Pójdę.

Dochodziła 14. Zrobiłam na nowo makijaż, podkręciłam włosy i byłam gotowa. Punktualnie o umówionej godzinie zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłam i od razu zastopiłam się w głębi jego spojrzenia. Mimo, iż miałam bardzo wysokie buty chłopak i tak dużo przewyższał mnie wzrostem. To nie była jedyna z jego zalet. Czarujący, zabawny, sprawiał że czułam się przy nim wyjątkowa. Tak jakby nareszcie wszystko zaczynało się układać. Szliśmy jakimiś uliczkami rozmawiając.
-Moi rodzice otworzyli tu niedawno pizzerie.-wskazał palcem na budynek z wielkim napisem "Już otwarte!". W duchu dziękowałam mamie, że akurat przyniosła tą ulotke i zadzwoniłyśmy po pizze. 
-Po szkole zawsze im pomagam rozwozić.-dodał. Zerknęłam na zegarek. Wow chodziliśmy już tak dwie godziny.
-powinnam wracać. Muszę wyjść z psem.-zrobiłam żartobliwie smutną minę i oboje zaczęliśmy się śmiać. Wracając poczułam jak Dean łapie mnie nieśmiało ze rękę. Uśmiechnęłam się i splotłam nasze palce. Mogę się założyć, że byłam cała zarumieniona, dlatego udawałam że po drugiej stronie ulicy coś mnie zaciekawiło i właśnie tam skupiłam wzrok. Po chwili dotarliśmy już pod moją klatkę. 
-dziękuje za miły spacer.-powiedziałam.
-cała przyjemność po mojej stronie kochanie.-powiedział z ogromnym uśmiechem puszczając mi oczko. Moje kolana zmiękły i gdyby nie to że mocno trzymał mnie za rękę pewnie zachwiałabym się. 
-spotkamy się jeszcze?
-jasne.
-to już idź. Nie chce pierwszego dnia podpaść twoim rodzicom.-zaśmiał się i puścił moją dłoń oddalając się powoli. Pożegnaliśmy się i weszłam do klatki. Od razu, gdy drzwi się za mną zatrzasnęły pobiegłam do windy z mokrymi oczami. Nie zależy mu na mnie. Nawet mnie nie pocałował na pożegnanie. 

Weszłam do domu i mówiąc mamie, że było fajnie poszłam do pokoju. Nie chciałam jej tego mówić. Było mi starsznie smutno. Znowu rozczarowanie. Może po prostu to dla niego za szybko ? Albo naprawde tylko mnie zbył i już nigdy się do mnie nie odezwie ? Nie chce o tym myśleć. 

Wieczorem mama wyszła na spacer z bratem, a ja zostałam na moim ulubionym miejscu- łóżku. Wiedziałam, że mam dużo czasu tylko dla siebie. Nie ma nic lepszego. Nagle zadzwonił dzwonek. Mama na pewno zapomniała kluczy. Już miałam ją ochrzanić kiedy zorientowałam się, że to Dean. 
-Hej. Co ty tu robisz?
-Zapomniałem czegoś.-przyciągnął mnie gwałtownie do siebie wpił się w moje usta. Szybko oddałam pocałunek. Było cudownie. Nasze wargi poruszały się w idealnej synchronizacji. Nagle poczułam jak jego ręka z mojej talii zsuwa się i sciska za mój pośladek. Jęknęłam cicho z zaskoczenia, a on skorzystał z okazji i pogłębił pocałunek dołączając do zabawy języki. Niespodziewanie odsunął się odemnie.
-Nie będziemy chyba tutaj tak stać?-puślił oczko. Znowu. Wpuściłam go do środka i zamknęłam za nami drzwi. Gdy tylko się odwróciłam od razu przyparł mnie do drzwi i ponownie zachłannie pocałował. Nie wiem do czego to prowadzi, ale nie byłam w stanie prostestować. Nie chciałam protestować. Jego ręce wsuwały się pod moje spodnie łapiąc za prawie odkryty już tyłek. Przyparł do mnie całym ciałem i podniósł mnie tak, że tylko plecami stykałam się z drzwiami a nogami oplatałam go w talii. Coraz mocniej czułam pomiędzy nogami jego rosnącą erekcje, która napierała desperackono na moją kobiecość. Dean zaczął kręcić biodrami ocierając się o mnie. Atmosfera rosła coraz bardziej, a w powietrzu słychać było tylko nasze płytkie oddechy. Chłopak pociągnął za krańce mojej bluzki. Podniosłam ręce i  momentalnie zostałam bez niej. Postanowiłam przejąć inicjatywę i również zdjęłam jego koszulkę. Moim oczom ukazał się jego idealnie wyżeźbiony tors. Zaczęłam badać każdy mięsień rękoma. Dean w tym czasie bawił się zapięciem mojego stanika. Szybko zostaliśmy tylko w samych majtkach. 
-damn you look amazing.*-szepnął w moje ucho przygryzając lekko jego płatek. Twardy penis chłopaka już się nie mieścił w opiętych bokserkach. Patrzyłam mu się głęboko w oczy i złapałam ręką za gumke majtek dając mu znak żeby się ich pozbył. Już zupełnie nadzy sapaliśmy gdy nasze biodra się złączyły. Dean wziął swojego kolege w ręke i naprowadził go na moją pochwę. Szybkim ruchem wbił się aż do końca. Czułam idealne wypełnienie. Poruszał się w górę i w dół, wchodząc i wychodząc. Całkowicie penetrując moje wnętrze. Wsunęłam dłonie w jego włosy lekko pociągając za końce. Dean zaczął masować moje piersi w rytm swoich uderzeń. Czułam, że spełnienie jest już blisko. Ostatnie kilka ruchów i doszłam. Genialny, mocny orgazm wstrząsnął moim ciałem. Moje ścianki zacisnęły się ciasno wokół Deana. 
-oh...-jęknął. Jego penis ciagle się we mnie ruszał zwiększając tempo. Wchodził we mnie bardzo mocno i bardzo szybko sprawiając, że znowu doszłam a Dean razem ze mną. Ostatni raz złączyliśmy usta i chłopak postawił mnie na podłodze przytrzymując mnie w talii. Nie potrzeba było słów. Oboje wiedzieliśmy jak niesamowite to było. Tego dnia kochaliśmy się jeszcze pare razy zanim nie wróciła mama, a jak na nasze szczęście nie było jej w domu z dwie godziny. 








*uznałam, że lepiej tego nie tłumaczyć :D x

sobota, 27 grudnia 2014

Święta, święta... i Kris ❄️ #2

Święta minęły równie szybko jak się zaczęły, a śnieg pojawił się dopiero prawie ostatniego dnia. Można by powiedzieć, że całe to czekanie na Boże Narodzenie straciło swoją moc. Jednakże jak dla mnie nie był to czas stracony. Dostałam upragnione prezenty, spędziłam trochę czasu w rodzinnym gronie i oczywiście czekałam tylko na "przypadkowe" spotkanie z Krisem. Niestety od ostatniego razu na siłowni nie spotkaliśmy się ani razu. Na Facebooku też nie widać śladu jego obecności. Może wyjechał ?

Wróciłam od cioci i od zazu poczułam się nie najlepiej. Oczywiście miałam gorączkę i cały dzień przeleżałam w łóżku. Przynajmniej nie musiałam wychodzić z psem i mogłam trochę odpocząć. Mia wiernie leżała ze mną, mama wyszła na zakupy, a tata z małym wyszli na spacer. Niespodziewanie usłyszałam dźwięk dzwoniącego domofonu. Dziwne. Każdy z domowników ma klucze. Pewnie to listonosz albo ktoś. Olałam dzwonek i leżałam dalej. Oczywiście jakiś natręt nie dawał mi spokoju i ciągle dzwonił. Tylko w koszuli nocnej dotreptałam do drzwi.
-Tak?-spytałam przez słuchawkę domofonu
-Jade? Hej to ja-oczywiście od razu poznałam jego głos. Moje serce momentalnie zaczęło szybciej pompować krew.-zejdziesz?
-Hej. Wiesz co, jestem troszkę chora.
-ok. Poczekaj zaraz u ciebie będę.-powiedział i słyszałam już tylko głuche odgłosy ulicy. Omg zaraz tu przyjdzie! Ja w przepoconej koszuli, bez makijażu i w okularach. Na dodatek w pokoju miałam cholerny syf. Dammit. Szybko pobiegłam do pokoju i przynajmniej spryskałam się perfumami. Po chwili już dzwonił do drzwi. Otworzyłam niepewnie przyglądając się jego reakcji. Z jego twarzy nie wyczytałam nic nadzwyczajnego. Bez słowa wszedł do mieszkania i zamknął za sobą drzwi. 
-dopiero wróciłem z Anglii. Rodzice wysłali mnie tam na święta. Przepraszam, że się nawet nie odezwałem. Jak się czujesz?
-jest ok. Pozatym, że wyglądam okropnie i jeszcze bez makijażu-zaśmiałam się próbując rozluźnić atmosferę.
-przestań haha nie potrzebny ci makijaż.-aww. Usmiechnęłam się, co pewnie wyszło mi dziwnie, po czym powiedziałam żeby się rozgościł. Zdjął kurtke, buty i przeszedł do pokoju. Nieśmiało podążyłam za nim. Przez chwile było niezręcznie, lecz po chwili Kris zmniejszył odległość między nami i pocałował mnie. Na to czekałam. Od razu oddałam pocałunek i oplotłam rękoma jego szyję. Usiedliśmy na łóżku. Całowaliśmy się coraz bardziej zachłannie. Jego ręce badały moje ciało. W tym momencie dziękowałam Bogu za to że się wczoraj goliłam. Prawa ręka gładziła moje piersi a lewą próbował ściągnąć ze mnie piżamę. W tym czasie ja zsunęłam mu bluzę i tshit. Moja koszula znalazła się na podłodzę a ja zostałam już w samych majtkach. Kris od razu zdjął z siebie reszte ubrań i położył się na mnie przyciskając moje ciało do materaca. Zciągnął ze mnie majtki prawie je rozrywając. Łóżko niebezpiecznie zatrzeszczało, ale w tym momencie nie za bardzo się nim przejmowałam. Kris rozszeżył kolanem moje nogi i znalazł się dokładnie pomiędzy moimi udami. Jego kolega od początku stał na baczność tak że mogłam go wyczuć na moim brzuchu. Ponownie wpił się w moje usta. Nasze języki momentalnie znalazły siebie nawzajem. Znów mogłam poczuć jego unikalny smak. Nie chciałam żeby ta chwila się skończyła. Kris sięgnął dłonią do swojego penisa i nakierował go na moją kobiecość. Czułam jego wielkość przy moim wejściu. Napięcie coraz bardziej rosło.
-zrób to-szepnęłam. Uśmiechnął się jakby czekał na moje słowa.
-jak sobie życzysz kochanie.-powiedział i jednym zdecydowanym ruchem wszedł we mnie do końca mnie wypełniając. Poruszał się bardzo szybko, szybko zbliżając nas do szczytu. Łóżko wydawało dźwięki z każdym mocnym ruchem bioder. Kris uniósł moją nogę kładąc ją sobie na talii dając sobie większe pole do manewru. Wchodził we mnie jeszcze głębiej. Kilka ruchów i oboje doszliśmy z głośnym jękiem. Kris opadł bez sił obok mnie wtulając się w moje ciało. Nagle łóżko z jednym trzaskiem zapadło się pod nami. Kurwa. Leżeliśmy nadzy na połamanym łóżku z poplamionym naszym podnoeceniem materacem trzęsąc się ze śmiechu. Mimo wszystko było warto ;)

niedziela, 21 grudnia 2014

Kris-tmas time ❄️ #1

Mimo pierwszego dnia zimy ulice wciaż nie były pokryte białym puchem. Co to za święta bez śniegu ?! Szłam ulicą słuchając muzyki. Spacer z psem to coś co lubię ale tylko wiosną. Dzisiaj jest wyjątkowo zimno i czuję jakby ręcę przymarzały mi do smyczy.
-idziemy już, Mia.-pociągnęłam psa lekko w stronę domu. Nagle zauważyłam zakapturzonego faceta idącego z naprzeciwka. W takich sytuacjach w mojej głowie pojawia się mnóstwo dziwnych myśli. Może to jakiś bezdomny albo pijak który się do mnie przyczepi ? Od razu przyśpieszyłam kroku aby jak najszybciej wyminąć nieznajomego. Wlepiłam wzrok w ziemię i z psem u nogi szłam przed siebie. Oczywiście okrutny los zawsze płata figle i mój pozornie grzeczny pies zaczął ujadać na chłopaka, który równie wyrwany z zamyśleń jak ja aż odskoczył na bok z przerażenia. 
-Mia spokój! Chodź tu.-pociągnęłam ją bliżej siebie. W końcu przestała warczeć i uspokoiła się. Przestraszony chłopak stał ciągle przyglądając się sytuacji.
-umm przepraszam.-mruknęłam do niego. Chciałam już odejść gdy się odezwał tym swoim idealnie niskim głosem. Ściągnął kaptur a ja od razu rozpoznałam jego twarz. Omg.
-nie szkodzi. Tak w ogóle jestem Kris. Mieszkamy w jednej klatce tak ?-wyciągnął rękę którą ochoczo zcisnęłam
-Chyba tak. Haha. Jestem Ula.-oczywiście że wiedziałam gdzie mieszka. Blok. Klatka. Piętro. Numer mieszkania. Biografia. Nie dałam po sobie tego poznać. Kochałam się w nim od ponad roku i marzyłam o momencie kiedy na mnie przynajmniej spojrzy.
-miło mi było poznać. Haha. Do zobaczenia.
-mi również. Pa.-odwzajemniłam jego uśmiech i każde z nas odeszło w swoją stronę. Z kamienną twarzą doszłam do klatki a gdy drzwi się za mną zatrzasnęły pisnęłam ze szcześcia.

Następnego dnia

Spakowałam plecak i wyszłam na pobliską siłownię. Mama zrobiła mi prezent i kupiła mi karnet. Moje nowe postanowienie czas zacząć. Zawsze marzyłam o idealnej sylwetce chociaż itak nie mam na co narzekać. Strasznie się cieszyłam, chociaż teraz mam lekki stresik. Miałam iść z Wiktorią ale coś jej wypadło. No cóż. Weszłam do budynku i od razu podeszła do mnie miła pani z recepcji. Wyjaśniła mi co i jak. Podziękowałam i poszłam do szatni. Ułożyłam ciuchy w szafce i już przebrana weszłam na salę ćwiczeń. Naszczęście było mało ludzi. Weszłam na wolną bierznię i zaczęłam od wolnego truchtu stopniowo zwiększając prędkość. Niespodziewanie w lustrze dostrzegłam znajomego chłopaka. W jedym czasie zauważyliśmy swoją obecność. Kris pomachał do mnie, ja oczywiście odwazwajemniłam jego gest i zrozumiałam że nie jest sam. Dwoje chłopaków przyglądało się mi przez co czułam się niekomfortowo. Udawałam że na nich nie patrze chociaż co chwila ukradkiem zerkałam na idealną twarz Krisa. Po godzinie czasu uznałam, że  powinnam się zbierać. Ostatni raz spojrzałam w stronę chłopaków ale ich już nie było. Rozczarowana ? Troszkę.

W szatni było pusto. Bez skrępowania zdjęłam przepoconą koszulkę i sportowe legginsy. Gdy stałam w samej bieliźnie drzwi szatni otworzyły się cicho a w nich pojawił się nie kto inny jak Kris. Stał bez słowa skanując moje pół nagie ciało. Nie wiedziałam czy powinnam zacząć się szybko ubierać czy zasłaniać. Nagle szybkim krokiem podszedł do mnie i wpił się w moje usta. To było zupełnie nieprzewidywalne. Odsunął się na moment i wyszeptał mi do ucha "nie mogłem przestać o tobie myśleć". Jego dłonie błądziły po moim ciele dotykając każdy odkryty kawałek. O dziwo nie czułam skrępowania czy wstydu. Przy nim czułam się poprostu dobrze. Pocałował mnie na nowo i tym razem zachłanniej odwzajemniłam pocałunek. Nasze języki się złączyły, było tak dobrze że po moich plecach przebiegł dreszcz. Całował zajebiście. Po chwili jego ręce dotarły do zapięcia mojego stanika. Odpiął go i odrzucił gdzieś na ziemię w nieznanym kierunku. Nie pozostałam mu dłużna i wsunęłam mu palce pod bluzkę ściągając ją. Jego usta odnalazły moje piersi. Od razu zaczął je całować. Jęknęłam głośno i wsunęłam mu palce we włosy delikatnie ciągnąc za końce. Składał pocałunki na mojej szyi tak jakby bał się że zaraz zniknę. To wszystko było takie niesamowite że aż nierealne. Przeniosłam swoje ręce na przód jego spodni. Spojrzał na mnie, kiedy odpinałam pasek. Głośne oddechy wydobywały się z jego ust. Czułam już jak jego penis jest twardy i nieprzyjemnie naciska na wnętrze spodni. Nie potrzebowaliśmy gry wstępnej. Byliśmy gotowi już od dawna. Spragnieni swojej bliskości. Zsunął do końca spodnie a jego kolega robił się coraz bardziej twardy, prawie nie mieścił się w ciasnych bokserkach.
-kurwa, nie wierzę w to co ze mną robisz.-wychrypiał. Ściągnął moje majtki, rzucając je za siebie. Byliśmy już całkowicie nadzy. Owinął sobie moje nogi naokoło bioder usadawiając mnie na ławce. Przeniosłam ręce na jego kark przyciągając go jeszcze bliżej. Pzycisnął swoje usta do moich, gdy wszedł we mnie jednym ruchem, umieszczając we mnie całe dwadzieścia cm. Moje ścinki stopniowo przystosowywały się do jego rozmiaru. 
-mmm tak cholernie ciasna-szepnął. Szybko wszedł we mnie jeszcze głębiej. Nogi ławki zapiszczały na podłodze, przesuwając się w o kilka centymetrów. Unormował swoje tępo, pieprząc mnie mocno i szybko. Nie powstrzymywałam się od jęczenia, tak samo jak Kris. Zaczęłam dotykać jego pleców, pieszcząc go przy tym. Ławka znowu przesunął się o kilka centymetrów. Poruszał się bardzo szybko. Idealnie. Nasze jęki mieszały się za każdym razem, gdy jego penis był głęboko we mnie. Nagle jego ręka sięgnęła do mojej łechtaczki, doprowadzając mnie do szaleństwa. Pchnął biodrami ostro zawisając nade mną. Chwycił moje nogi i ponownie zanurzył się w mojej szparce cały, wchodząc w nią bezlitośnie. Krzyknęłam i czułam jak moja pochwa zaczęła się zaciskać na jego penisie. Byliśmy już bardzo blisko. Ostatnie pchnięcia i doszliśmy w jednym momencie a nasze soki złączyły się w jedność. Czerwone policzki Krisa, zamknięte oczy i rozchylone wargi to coś czego nie zapomnę do końca życia. Trwaliśmy w tym stanie jeszcze kilka minut po czym delikatnie wysunął się ze mnie. Bez niego czułam się pusta. Był jak narkotyk. Wsunął język do moich ust i czule pocałował mnie ten ostatni raz.

Cdn

poniedziałek, 8 września 2014

Broken ? #11

***
W POPRZEDNICH ROZDZIAŁACH...

"-Hej. Jestem Kris.-blondyn wyciagnal do mnje reke z tym swoim powalajacym usmiechem
-Jade.-moje kaciki ust lekko drgnely do gory. Bylam w innym swiecie"

"-Nie będziesz się z nim widywac !-warknal Bradley. W tym momencie mnie to nie obchodzilo. Zrobie co zechce. Jestem juz duza dziewczynka."

" Spotkanie dobiegło konca. Nagle Kris laczyl nasze usta w pocalunku..."
-Randka jutro?"

"Bradley Dziewczyna. Ta sama restauracja.  Gorace pocalunki."

" DO: Brad 
Widzialam was. To koniec"

***

Mialam metlik w glowie. Sama nie wiedzialm co tak naprawde chce. Bradley mnie zdradzil. A ja zdradzilam jego. To chore. Pewne bylo to ze z naszego zwiazku juz nic nie zostalo. Tylko wspomnienia. Po calodziennym wylegiwaniu sie na kanapie przed telewizorem poszlam biegac. Zalozylam swoje czarne legginsy, bialy top i spielam wlosy w kucyk. Zamknelam drzwi i skierowalam sie do windy. Minute pozniej bylam juz w srodku.
8 pietro...
7...
6...
4...
3.
Winda sie zatrzymala a moim oczom ukazal sie znajomy blondyn.
-Czesc-wymamrotalam.
-Hej.-widzialam ze byl zmieszany. Po tym jak zobaczylam Brada obsciskujacego sie z jakas lasencja poprostu go splawilam. Jestem okropna.
-Porozmawiajmy.-wzielam go za dlon prowokujac zeby przynajmniej na mnie spojrzal. Chlopak odwrocil sie w moja strobe i wpatrywal sie we mnie czekajac na to co powiem.
-Przepraszam.  Dasz mi druga szanse?-usmiechnelam sie niesmialo. W jego oczach zobaczylam ten blysk. Nagle zlapal mnie w talii i mocno wpil sie w usta. Nie kontrolowany dzwiek opuscil moje usta. Jego ciało przywarło mocniej do mojego, gdy jego język pieścił mój. szyi. Po chwili objął mój tyłek i uniósł mnie, opierajac mnie o sciane windy. Delikatnymi dłońmi gładził moją talię, by przenieść się na uda sciagajac materiał moich legginsow. Wplotłam palce w jego włosy rozkoszując się ich miękkością. Jeknął zdzierając ze mnie bieliznę, po czym włożył ją do kieszeni swoich spodni. Ściągnął swoją kurtkę i ponownie schylił się, żeby mnie pocałować. Powoli wsunął we mnie palec konsekwentnie odnajdując mój najwrażliwszy punkt. Jęknęłam z rozkoszy i czystej frustracji. Jeszcze nigdy wcześniej nie pragnęłam poczuć go tak bardzo. On jakby na zlosc strasznie powoli rozsunął swój rozporek. Nigdy nie przypuszczałam, że będę to robic wlasnie w windzie. Poczułam jego gorącą męskość przy moim wejściu, gdy pochylił się opierając swoje czoło o moje. Wprawnym, powolnym ruchem bioder wprowadził we mnie swojego członka. Warknął gardłowo i zastygł na moment, dając mi czas do przystosowania się do jego wielkości. Wyprostował się i chwycił mnie za talię zaczynając poruszać się miarowym tempem, tylko po to, by zwiększać prędkość swoich ruchów. Jęknęłam, kiedy jego pchnięcia pogłębiły się, a w dole moje brzucha zaczęło budować to uczucie. Z trudem zachłysnęłam się powietrzem, gdy lekko zmienił kąt pod jakim we mnie wchodzil. Moje dłonie zaczęły wędrować po scianie szukając czegokolwiek do wsparcia, kiedy w końcu zamknął je w swoich i przytrzymał po obu stronach mojej głowy. Poczułam lekkie drżenie moich ud. Przyjemność budowała coraz wyżej i wyżej, gdy z każdym pchnięciem prowadził mnie bliżej spełnienia. Jego gorący oddech odbił się od skóry mojej szyi, kiedy pochylił się ponownie, żeby mnie pocałować. Objął moją twarz dłońmi całując mnie mocno, zwiększającym tym samym szybkość swoich pchnięć. Złapałam za jego ramiona  kiedy orgazm szybko przedarł się przez moje wnętrze. Wyszedł ze mnie zostawiając kolejny pocałunek na moich ustach. Serce w mojej piersi biło jak oszalałe, nie tylko z przyjemności, którą przed chwilą mi dostarczył, ale także z miłości, którą do niego czułam. Kris chwycił mnie za dłoń i pociągnął lekko pomagając stanac na ziemii. Chłopięcym gestem poprawił moją poburzoną fryzurę i uśmiechnął się lekko zapinając swój rozporek.  Winda momentalnie się rozsunęła. 
Kris wskazał gestem dłoni, żebym wyszła.
-Windy...- bąknął potępiająco i chwycił mnie za dłoń.

piątek, 9 maja 2014

I carry the weigh of you #10

Yeah, we can find love, just like that
We can fall hard, just like that
Yeah, we could do it all, just like that

will bind your love, bind your love to me, me
I will bind your love, bind your love to me, me


Obudzilam sie rano z okropnym bolem glowy. Nie wiem czy to z nerwow czy poprostu nie wyspania ale czulam sie jak gowno. Wstalam i poszlam do kuchni po szklanke wody. Na stole zastalam kartke od rozdzicow mowiaca ze wroca pozno. Ucieszylam sie ze bede miala przynajmniej jeden dzien na odetchniecie po tym wszystkim. W mojej glowie ciagle krecil sie Kristoff. Jak on mogl tak poprostu o mnie zapomniec ?! Musze poprostu skupic sie na Bradleyu. Oh Bradley. Calkowicie o nim zapomnialam. Nie odzywal sie do mnie od dwoch dni. Dziwne. Zazwyczaj nie wytrzymal nawet kilku godzin i wysylal mi smsy. Polknelam tabletke od bolu glowy i zadzwonilam do Brada. 
Jeden sygnal
Drugi
Piaty
Nie odebral. Nie to nie. Zostawilam telefon w kuchni i wyszlam z psem. Dzisiaj nie bede zawracac sobie tym glowy. Jestem ponad to. Spacerujac zauwazylam idacego z daleka Krisa. Przyspieszylam kroku dopuki mnie nie zauwazyl zeby go nie spotkac. 
-Jade! Zaczekaj.-uslyszalam glos tuz za mna. Cholera. Odwrocilam sie i napotkalam jego piekne spojrzenie. Szybko spuscilam wzrok na ziemie unikajac jego wzroku. 
-Ymm. Czesc.
-Co u ciebie? Myslalem o tym co powiedzialas. Glupio mi ze tak sie zachowalem. Chodze na odwyk. Juz nie biore.
-Oh. To dobrze.
-Tak. Ymm. Co powiesz na kawe? Wiem ze to glupio zabrzmi ale chcialbym sobie przypomniec tamten wieczor. Pomoz mi. Nie chce cie zapomniec.-powiedzial i wzial mnie za reke pocierajac wierzch mojej dloni kciukiem. Zatkalo mnie. To bylo bardzo mile. Potrzebowalam tego, szczegolnie dzis kiedy Brad mnie ignoruje i nie wiem dlaczego.
-Okej. Czemu nie...-usmiechalam sie delikatnie na co on ukalaz szereg swoich bialych zebow. 

Trzy godziny pozniej
Poprawialam ostatnie szczegoly w moim wygladzie czekajac na Kristoffa. Zadzwonil dzwonek. Powitalam chlopaka cieplym usmiechem i kwadrans pozniej bylismy juz w przytulnej kawiarni zajmujac miejsca. Gdy chcialam usiasc Kris odsunal mi krzeslo i wzial odemnie kurtke.
-Oh jaki gentelmen.-zazartowalam. Rozluznilismy sie i rozmowa przebiegala bardzo lekko, przyjemnie. Nagle zauwazylam nikogo innego jak Bradleya wchodzacego z jakas dziewczyna. Zajeli stolik w innej czesci kawiarni gdzie moglam ich spokojnie obserwowac niezauwazona. Bradley przysunal sie do dziewczyny i zaraz jego reka wyladowala na jej udzie. Brunetka zasmiala sie glupawo i pocalowala go. Suka. On oczywiscie odwzajemnil go. Nie moge zliczyc jak dlugo sie calowali ale czulam jakby to byla wiecznosc. Nie moge dluzej ba to patrzec.
-Ymm. Kris?
-Tak?
-Przepraszam cie ale zle sie czuje. Odwieziesz mnie do domu?
-Jasne. Chodz.-podal mi kurtke i wzial za reke. Emanujace od niego cieplo w pewnym sensie dodawalo mi otuchy. Ostatni raz spojrzalam na Bradleya a ten dalej zabawial sie z panienka. Teraz juz wiem czym byl taki zajety przez ostatnie dwa dni. Robilam wszystko zeby nie plakac. Na zewnatrz smialam sie z zartow Krisa ale w srodku kipialam ze zlosci. Kristoff odprowadzil mnie pod same drzwi.
-Przepraszam cie ze tak wyszlo.
-Nie ma za co. Mam nadzieje ze spotkamy sie jeszcze kiedys.
-Tak, jasne.-usmiechnelam sie a chlopak szybko przysunal sie do mnie. Udarzylam lekko plecami o drzwi a Kris ulokowal swoje rece po obu stronach mojego ciala i przywarl do mnie swoimi ustami. Szybko wsunal mi jezyk a ja cichutko pojekiwalam na te doznania. Calowal tak dobrze... ale to nie byl Brad. Stop! Misze to przerwac. Szybko odsunelam sie od niego odpychajac go od siebie. W jego oczach widnialo przerazenie.
-Zrobilem cos nie tak? Jesli tak to przeprasz...-zaczal sie tlumaczyc ale przerwalam mu
-Nie, nie. To moja wina. Przepraszam cie sle nic z tego nie bedzie.-powiedzialam szorstkim tonem i weszlam do mnieszkania zatrzaskujac drzwi. Wyjelam komorke i napisalam do Bradleya krotkiego smsa, bo wiedzialam ze jak zadzwonie to itak nie odbierze.

DO: Brad 
Widzialam was. To koniec

CDN.

poniedziałek, 5 maja 2014

Crazy shit #9

Spotkam sie z nim! Napisalam do niego jeszcze tego samego dnia a moj sasiad od razu odpisal. Umowilismy sie do jakiegos klubu na drinka. Zalozylam przewiewna czarna sukienke i pasujace szpilki. Wlosy lekko podkrecilsm i zrobilam makijaz szczegolnie podkreslajac oczy oraz usta. Kolor szminki idealnie pasowal do moich wybielonych zebow. Bradleyowi powiedzialam ze ide z Mer. Nie chcialam zeby byl zazdrosny, a ja chcialam zaprzyjaznic sie z moim nowym sasiadem. Gdy na osi widniala 20 bylam juz w klubie. 
-Hej Jade.-uslyszalam z tylu glos chlopaka i poczulam jego rece na mojej talii.
-Hej Kristoff.-odwrocilam sie do niego przodem i pocalowalam go policzek na przywitanie. Obdarowal mnie pieknym usmiechem. Chwile potem zamowilismy cos do picia. Dobrze nam sie gadalo. Poznalismy sie blizej. Kris byl zabawny i czarujacy. Gdy kelner przyniusl kolejne drinki przysunal sie do mnie i odgarnal mi wlosy za ucho. Zaskoczylo mnie to troche, ale spokojnie czekalam na jego dalszy ruch.
-Co powiesz na odrobine zabawy?
-A co masz na mysli?-bylam lekko zdezorientowana. Kristoff wlozyl reke do kieszeni i za chwile wyjal z niej malutka torebke z bialym proszkiem. O kurwa.
-Ja chyba spasuje. Jutro mam wazny dzien.-moze slaba wymowka ale mialam sie spotkac z Bradem a ten zauwazyl by moje dziwnie zaczerwienione, podkrazone oczy.
-Okej. Jak chcesz. Ale chyba mi pozwolisz?-zapytal bardziej stwierdzajac i puscil mi oczko. Obejzal sie jeszcze czy nikt nie patrzy i wsypal cala zawartosc torebki do swojej szklanki po czym jednym lykiem wypil jej zawartosc. Wow. Od razu bylo widac ze zrobil sie taki "smielszy". Pociagnal mnie na parkiet i mocno przycisnal nasze ciala do siebie. Poruszalam biodrami w rytm muzyki jednoczesnie doprawadzajac go do granic. Za chwile jego reka z moich plecow powedrowala coraz nizej az w koncu wsunela sie pod material sukienki. Na szczescie bylo ciemno i tloczno wiec nikt tego nie zauwazyl. Jeknelam gdy zsunal mi majtki i wsadzil pod nie dlon drazniac moje wejscie. Jednoczesnie czulam jego erekcje na moim udzie co mnie jeszcze bardziej nakrecalo. W koncu wsadzil we mnie dwa palce doprowadzajac mnie do szalenstwa. Poruszal nimi bardzo szybko udezajac o moj czuly punkt. Nogi zrobily mi sie jak z waty i fala przyjemnosci oblala moje cialo. On tez to poczul. Wyjal ze mnie palce i mocno zlaczyl nasze usta w pocalunku. Szybko wsadzil mi jezyk do ust gladzac moje podniebienie. Nie moge stwierdzic ile czasu stalismy tak oddani pieszczotom ale ta chwila nie byla do opisania. Czulam sie zle z tym ze zdradzialam Brada. Pewnie to wina alkoholu ale nie zapomne tego. Po spedzonym wieczorze... albo nocy Kris odprowadzil mnie pod same drzwi mojego mieszkania. Oczywiscie nie obylo sie bez namietnych pocalunkow na porzegnanie. A calowac to on potrafil...

NASTEPNEGO DNIA
Wstalam dosc pozno. Glowa mnie bolala od ilosci wczoraj wypitego alkoholu i pewnie zbyt glosnej muzyki. Niestety jak co rano musialam wyjsc z psem. Ogarnelam sie i wyszlam z nim na spacer. Jechalam winda gdy dwa pietra nizej wsiadl moj sasiad.
-Hej-powiedzialam niesmialo na wspomnienie wczorajszych wydarzen.
-Yyy czy my sie znamy?-byl calkowicie zdezorientowany. Co do cholery?
-Nie wyglupiaj sie Kris.-zasmialam sie nerwowo
-Serio. Powinienem cie pamietac? 
-Jestem Jade. Spotkalismy sie wczoraj. Pamietasz?-czulam sie jak w jakims piepszonym snie.
-Sorry. To nie pierwszy raz kiedy cos mi "umknelo" po prochach. Nara.-powiedzial i wysiadl z windy gdy ta zatrzymala sie na parterze zostawiajac mnie sama z moimi myslami. Zapomnial.

czwartek, 24 kwietnia 2014

Out of town boy #8

Obudzilam sie z krzykiem. Naszczescie poczulam owiniete wokol mojej talii rece Bradleya. Od razu bylo mi lepiej i zly sen odlecial w niepamiec. Mimo ze mialam do niego uraze to wciaz go kochalam. Teraz wiem ze nawet o takich rzeczach musze sama pamietac. Za chwile Brad obudzil sie z bolem glowy... kac. Dalam mu aspiryne i odprowadzilam do windy. Pocalowal mnie na pozegnanie i odjechal. Odwrocilam sie by isc do domu gdy nagle na kogos wpadlam... a raczej ten ktos wpadl na mnie. Nie widzialam go wczesniej. Blondyn ktory wpatrywal we mnie swoje piekne oczy nie odezwal sie nic. Niesmialy pomyslalam. 
-Yyy jestem Kristoff.-powiedzial wyciagajac do mnie reke
-Jade. Chyba niedawno sie wprowadziles huh?
-Tak. Nikogo tu nie znam.
-No to teraz znasz mnie.-zasmialam sie
-Tak, przepraszam ze na ciebie wpadlem. Niezdara ze mnie.-takze sie zasmial. Bardzo lekko nam sie gadalo ale jednak zostawilam otwarte drzwi i psa w domu. Az dziwne ze jeszcze nie wylecial. 
-Nic sie nie stalo. Musze leciec. Czesc-rzeklam i cofalam sie w strone drzwi.
-Okej... A co powiesz na male latte jako rozpoczecie naszego sasiedztwa?
-Yhm. Chetnie. Zgadamy sie jeszcze.
-Bede czekal. Pa Jade.- i tak oto bylam umowiona z nowym sasiadem, ktory byl tez niezle przystojny. Zadzwonilam do Mer i od razu wszystko jej opowiedzialam. Obejzalam sie za siebie i zobaczylam Brada. Az podskoczylam z zaskoczenia.
-Poczekaj Mer.-szepnelam do telefonu i odlozylam go na polke.
-Przestraszyles mnie. Co tu robisz?
-Zapomnialem okularow.-powiedzial i zaraz znalazl je lezace gdzies na lozku.
Nagle na moje nieszczescie z telefonu rozlegly sie slowa Mer. Najwidoczniej przez przypadek wlaczylam glosnik.
-Jade. Nie wymigasz sie. Opowiadaj o tym ciachu i tej przyszlej kawie.-szybko zlapalsm za komorke i zmrozlaczylsm sie. Niestety Brad uslyszal wystarczajaco. Stal jak zamurowany. Za chwile szybko do mnie podszedl i mocno przywarl swoje usta do moich lapiac mnie i przyciagajac mocniej do siebie.
-Nie pojdziesz na zadne spotkanie.-jeknelam w odpowiedzi a on skorzystal z okazji i wsunal mi jezyk do ust. Momentalnie oddalam pocalunek poglebiajac go. Oboje tego chcielismy. To co bylo niesamowite w naszym zwiazku to to ze nigdy nie mielismy siebie dosyc. Wyciągnął ręce i brutalnie przyciągnął mnie jeszcze bardziej do siebie, po czym rzucił na łóżko, wgniatając mnie swoim ciałem w materac. Pozadanie bylo czuc w powietrzu. Brad skladal pojedyncze pocalunki na mojej szyi. Kolanem rozsunął moje nogi i usadowił się między nimi. Usta Bradleya pachniały miętową gumą do życia. Jego dłonie odnalazły moje pośladki, po czym ścisnął je i uniósł lekko ku górze. Krocze chlopaka ocierało się o moja kobiecość. Nim się zorientowałam, zrzucił z siebie koszulkę i odrzucił ją na bok. Wydęłam usta, by wyglądać na smutną. Naprawdę pragnęłam zrobić to za niego. Następnie chwycił wolną dłonią za krańce mojej bluzkii jednym zwinnym ruchem, pozbawił ją materiału. Nie czekał ani chwili i to samo uczynił z obcisłymi jeansami. Lezalam juz przed nim tylko w bieliznie i czulam jak pozera mnie wzrokiem. Z każdą kolejną sekundą jego kolega w spodniach stawał się coraz twardszy. Nie mógł dłużej wytrzymać. Powoli rozpielam guzik i rozporek jego spodni, powodując, że osunęły się, aż do kostek. Rozszerzyłam nogi, dając brunetowi lepszy dostęp. Ręką sunęłam wzdłuż wybrzuszenia na spodniach Bradleya i uśmiechnęłam się triumfalnie.
-Kurwa- syknął i w ułamku sekundy zsunął ze mnie majtki. Nawet się nie krępowałam. Zdawalam sobie sprawe ze Brad widzial mnie juz w najrozniejszych sytuacjach. Później wyciągnął z bokserek swojego naprężonego członka. Chwycił mnie za ramiona i wybrał odpowiedni miejsce. A później... jęknęłam cicho, kiedy wsunął do środka zaledwie czubek, a później przedzierał się coraz głębiej i głębiej. Z początku poruszał się powoli tak, aby nie sprawić mi bólu, jednak z czasem zapomniał o tym i przyśpieszył przez co moje biodra zaczęły lekko podskakiwać. Nachylił się i pocałował mnie namiętnie. Pojękiwalismy coraz głośniej, przy następnych pchnięciach. Powoli czulam jak moje wewnetrzne ścianki  zaciskały się na członku chlopaka. Bradley oblizał szybko usta. Na czole chłopaka pojawiły się kropelki potu. Dyszał ciężko. Czułam jak członek Brada wypełnia mnie całkowicie. Bradley wciąż poruszał się gwałtownie i kołysał, nie przestając obdarowywać mojej szyi  mokrymi pocałunkami. Zdawałam sobie sprawę z tego, że dłużej nie wytrzyma. Mimo woli wbiłam paznokcie w plecy partnera i zjechałam nimi w dół. W ten sposób, pozostawiłam pewnie po sobie czerwone ślady. Nie wiele wystarczyło, aby Bradley doszedł. Pchnął ostatni raz, z całej siły jaką w sobie zebrał. Mięśnie rąk zastygły w bezruchu, prężąc się, aby utrzymać jego ciężar. Poczułam przyjemne uczucie, rozchodzące się po jej podbrzuszu. Świat zaczął wirować przede mna, a odgłosy zdawały się dochodzić, jakby ze studni. Bradley opadł tuż obok mnie, z powrotem naciągając majtki na tyłek. Wyszczerzył zęby w triumfalnym uśmiechu, nawet się nie odzywając. Słychać było tylko jego ciężki oddech. Chcial udowodnic po raz setny swoja milosc do mnie i zmusic mnie zebym zapomniala o tamtym chlopaku. Ale czy nie wolno mi sie z kims spotkac na kawe? ;)

CDN.